piątek, 14 stycznia 2011

piątek, 7 stycznia 2011

Pewnien Jegomość rzekł

Zwiewne minuty – krople wieczności miękko spływają fakturą losu. Wydają swoje małe oblicza na pokuszenie łakomych zmysłów. Zachwyt z podszeptów mknących w przestrzeni otwiera bramy błogich arkadii. Sylwetki cieni, które wędrują za każdym słońca lekkim skinieniem, gną się przymilnie do świata żywych. Wtulona w urok wonnych nadziei alchemia myśli łączy dwa brzegi – senny, spowity mgłami bez miary z tym który kreską drażni źrenicę. Nic tylko patrzeć i szukać blasków, które w nieboskłon rzucone szczodrze, droczy się z zimną esencją nocy. A u stóp ziemia rodząca życie, które na przekór swej ulotności splata się z nitką ciągłości czasu. Wspomnienia wiążą małe pętelki i te nie przejdą przez igielne ucho zapominania. Co na to wszystko bratnia materia ? Tonalność gwaru, który żywiołom pozwala mówić, brzmi i nakłada kolejną warstwę obrazu świata. Z nich to przychodzi zachwyt nad pięknem przy którym bledną spieszące skrycie, fałszywe dźwięki nieważnych bajań. Łyk którym można gasić pragnienie nie jest mirażem w głębi pustyni, tylko szemrzącym obok strumieniem z którego trzeba czerpać garściami. I jeszcze wiatr co przemyka niepostrzeżenie między dłoniami w których medalik odbija słońca puszczone oko. Uśmiech jest wtedy darem natury, któremu obce jest przemijanie

AREK. 

PS. Tak po Polsku "Wesołych Świąt" dla Stodoły