Powroty bywają czasami trudne. Tym razem nie mogło być inaczej. Po czternastu dniach w raju ciężko było wrócić do rzeczywistości. Majorka - raj nieutracony, bo Ryanair funduje tanie loty. Raj dla wspinaczy, raj dla paralotniarzy. Plaża, morze, skały, wspinanie, latanie, plaża, morze, skały, wspinanie, latanie, itd itd. Przetestowałem nowy (35 letni obiektyw). Chciałbym mieć taką wytrzymałość siłową jak ta modliszka poniżej :). Więcej nie chce mi się pisać, bo i po co, chce mi się tam wracać. Za zdjęcia ze wspinania dziękuję Agacie i Kciukowi. Ps. Wspinanie bez liny jest jak wizyta w kiblu. Ciśniesz, ciśniesz, a potem spadasz, do wody oczywiście. DWS = dużo strachu.
Genialne zdjęcia, rewelacyjne miejsce, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDzięki,
Usuń2ga i 10siąta fotografia, bardzo się podoba. Zazdroszczę, że udało Ci się "ufocić" modliszkę w naturalnym środowisku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ps. napinka pierwsza klasa.
Modliszka mieszkała z nami na campie przez kilka dni, zresztą żółw też :D
Usuń