poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Midway 8c razy dwa.


Midway 8c jak rozgrywka w pokera.

Ostatnie dni przyniosły super warunki w podkarpackich piachach. Od razu widać efekt pięknej słonecznej pogody. Pierwszego dnia kwietnia doczekała się powtórzenia najtrudniejsza droga na Podkarpaciu Midway 8c. I nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że droga padła pod szponem dwóch wspinaczy. I to nie jest prima aprilis choć sam do końca w to nie wierzyłem. Mateusz Prokop i Krzysiek Szalach chyba zresztą też. O urokach Midwaya rozpisywała się już nie jedna osoba. Nawet anegdoty chodzą po świecie, że jak staniesz pod skałką pierwszy raz to zaklniesz nie świadom Ja pier….. ale ruta. Ruta kosmos i tyle. Ale trochę będzie o pokerze. Nie od dawna wiadomo, że Mati i młody trochę ze sobą rywalizują i tak też wyglądał bój o Midwaya. Pierwsze próby w tym roku to środa 29 marca. Chłopaki składają ruchy. Spadają jeden po drugim w cruxie lub przed. Kilka wstawek i siły brak. Sobota to dzień pokera. Takiego warunku nie można odpuścić. Jedziemy.


Rozdanie pierwsze:
Pierwszy młody. Ciśnie bez sapania, dochodzi do cruxa i iiii…. nagle sam nie wierzy,  utrzymał wyjazd nóg, zostały trzy ruchy. Chyba bierze pierwszy oddech. Daje dalej  i spada z ruchu do kantu - ostatni ruch.
 Drugi Mati. Widać, że poświęcił dużo czasu na rozpatentowanie drogi. Idzie płynnie, i nawet oddycha. Midway to jednak nie wybacza błędów. Jedno złe ustawienie nóg kosztuje zbyt dużo. Spada w cruxie. Słabe rozdanie

Rozdanie drugie:
Specyfika piachu jest trochę inna niż „normalnych skał” albo inaczej specyfika „normalnych skał czyli piachu” jest inna niż nienormalnego polskiego wapienia hehe. Co za tym idzie nie możesz mieć tu dziesięciu wstawek jednego dnia. Czasem nawet cztery to za dużo dla skóry.
Te rozdania nie przynoszą pożądanych efektów. Chłopaki spadają jeden po drugim. Pokera nie ma, nawet kareta się nie uzbierała. Razem we dwóch tworzą parę bez wiary, Midway za to staje się co najmniej karetą nie do przejścia.

Rozdanie Trzecie:
Młody zrezygnował, brak skóry. Odkłada sprawę na przyszłość. A Mati, chyba trafił dobrą kartę. Idzie jak po złoto. W cruxie zero zawahania i tak do końca. Klamy? Po co klamy nie ma sensu restować. Łapie topowego kantu i już wie. Pokonał Midwaya. Ale to nie koniec.

Rozdanie Czwarte.
Młody jak feniks z popiołu, atakiem rozpaczy bez skóry podejmuje ostatnie starcie. Złapał motywację po sukcesie kolegi. Chyba nikt nie wierzy w powodzenie tej próby. Sam widziałem jak młodemu sączy się osocze z palców. Chyba dostał dobrą kartę i nawet  oddycha. Przypomniał sobie, że pięć wpinek to jednak nie boulder coś oddychać trzeba. Precyzyjny jak laser cnc, pierwsza, druga, trzecia, czwarta wpinka. Czwarta wpinka to już pewnie full idzie po karertę. Kareta jest, pozostaje poker. To trzy ruchy do topu. Już dziś z nich spadał.  Drugi raz nie odpuści. Jest Poker. Wlazł na skałkę nawet się nie zdyszał.


Prawdopodobieństwo trafienia pokera każdy zna. Ciekawe, jakie jest prawdopodobieństwo zrobienia przez dwie osoby tej samej drogi z wyceną 8c tego samego dnia? Drogi, która nie wybacza błędów. Jest techniczno siłowa i tak piękna, że jak pod nią staniesz zaklniesz „ja pier… ale ruta”.


Tego dnia młody trafił pokera, a Mati? Mati to poker królewski. To pierwsze i drugie powtórzenie Midway 8c.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz